SZPETOTA URBANISTYCZNA
Zygmunt Szeliga, znany szeroko z łamów „Polityki”, jest niewątpliwie człowiekiem praktycznym. Zajmuje się wszak gospodarką. Ostatnio postawił dramatyczne w tonie pytanie, czy konieczne jest, aby to, co buduje się u nas na wsi, w rejonach niskiej zabudowy miejskiej, a także w niejednym osiedlu „blokowym” musiało być tak szpetne. Szeliga lęka się, że szpetota zredukuje wartość kulturową wielkiego procesu urbanizacji Polski.Nie sądzę, żeby ta troska stanowiła rodzaj pięk- noduchowskiej fantazji trzeźwego skądinąd publicysty. Przeciwnie, mniemam, że sprawa, należąc do porządku kultury, jest zarazem bardzo praktyczna. Bezład funkcjonalny i estetyczny stwarza „klimat ekologiczny”, który sprzyja zamulaniu nastrojów społecznych i obyczajów. Musi się więc odbijać negatywnie na postawach i wartościach, które cenimy.